47. Otwock 09.04.2006

W tym roku forma miała przyjść dopiero w lipcu. Zima została przepracowana, ale głównie na siłowni, zgodnie z Biblią Friela. Zgodnie z oczekiwaniami forma nie przyszła w kwietniu, ale 40 minut straty do partnera z Transalpu to już przesada. W tym wyścigu przegrałem prawie ze wszystkimi

ddddddd





48. Harpagan - Boże Pole Wielkie 22.04.2006

Jeżeli dwa tygodnie wcześniej chciałem się rzucać z mostu to Harpagan zdecydowanie pozwolił już przywrócić wiarę w sens ścigania. To jest mój wyścig. Już mnie stać na przejechanie 235 kilometrów w ciągu 12 godzin. Kolejne doświadczenia zdobyte, jeszcze błędy orientacyjne, a przede wszystkim taktyczne z wyborem punktów. To już na pewno ostatni Harp z noclegiem na Sali przed wyścigiem. Zachwycam się Kaszubami i zazdroszczę.



49. Karpacz – Extrino 05-07.05.2006

Do dnia dzisiejszego nie mogę zrozumieć, dlaczego Extrino cieszy się tak małym powodzeniem. Tym razem pierwszego dnia downhill i uphill. Upadek na downhillu, ale skończyło się tylko na drobnych potłuczeniach. Miejsce mnie jednak prześladuje , bo następnego dnia po wyścigu ból powróci i okaże się, że to co wydawało się drobnym potłuczeniem nie pozwoliło później przez dwa tygodnie na normalny trening. Trzeba być naprawde niepoważnym, żeby startować z kontuzją, co zdarzyo mi się na ostatnim dniu Extrino, ale taki już mam charakter, choćby czołgając się, ale na metę dojechać trzeba.

ddddddd





50. Kielce – 20.05.2006

Wreszcie zdrowy. Wreszcie też nowy rower mógł zostać sprawdzony w bojowych błotnych warunkach. 40 minutowa przewaga nieznacznie topnieje. Nie lubię tej trasy, ale lubie tam przyjeżdżać.



51. Piaseczno – 27.05.2006

Zakuć, zdać, zapić, zapomnieć. W wielu korkach stałem podczas wyścigów, ale takie wąskie gardło już na starcie to przesada. Never again! Nawet na drugą pętle nie chciało się wjechać



52. Żyrardów – 11.06.2006

Treningowo, ale bardzo dobrze. Kierownik drużyny obejrzał i nie kazał wjeżdżać na drugą pętle, a kierownika należy słuchać. Z lekką taką nieśmiałością coraz bardziej zaczyna mi się podobać wypruwanie flaków na jednej pętli – oczywiście tylko na Mazovii. Oprócz Wilka udało się objechać wszystkich znajomych.



53. Wałbrzych MP – 18.06.2006

Tutaj chciałem już się pokazać i kto wie jak by było gdyby nie nieszczęsny brak bufetu na giga. Paranoicznie. Niby każdy miał tak samo, ale ja zawszae w takich sytuacjach chyba się rozklejam psychicznie. Szacunek dla zerozeroseven a dla mnie na otarcie łez zwycięska walka na finiszu z Piotrkiem i świadomość, że w tym wyścigu nie dałem z siebie wszystkiego. Super trasa, ta dodatkowa pętelka, nowe odkryte tereny a więc da się tam rowerować nie tylko w okolicach trójgarbu.



54. Styrkeproven – 24.06.2006

relacja



55. Transalp – 15-22.07.2006

Czekałem , czekałem i się doczekałem. Wreszcie przyszła forma i to w momencie, kiedy miała przyjść. Najstarszy trans zaliczony
relacja



56. Dookoła Tatr – 29.07.2006

Pierwsze skojarzenie związane z tym wyścigiem to frajerstwo. Jak można pozwolić, żeby na pierwszych kilometrach uciekł peleton. Tutaj wychodzi brak doświadczenia w startach na szosie. Pomimo tego, że wydawało się, że nie dał człowiek z siebie wszystkiego na Transalpie to zmęczenie po tym wyścigu jednak ogromne. W sumie wynik tragiczny i bardziej wycieczka niż ściganie. Dodatkowo jeszcze mnóstwo wspomnień, bo po tej trasie jeździłem przecież bardzo często z sakwami. Ta świadomość, w którym jest się miejscu a to, co kiedyś jechało przez jeden dzień robi się w 3 godziny…



57. Bieliny – Świętokrzyska Liga MTB – 12.08.2006

Ten wyścig to powrót do dziewiczego ścigania. Tak wyglądały kiedyś maratony. Świetna trasa tak blisko miejsca zamieszkania. Start z Lotto, cudowna atmosfera Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej. Szkoda, że sezon startowy trwa tylko pół roku i nie można zaliczać więcej tego rodzaju wyścigów.



58. Przasnysz – 20.08.2006

Mistrzostwa Mazowsza. Najlepsza jak na Mazovię trasa. Wreszcie po poprzednich przegranych objechanie zerozeroseven.



59. Józefów – 02.09.2006

Zakuć, zdać, zapić, zapomnieć



60. Istebna – 16.09.2006

Zapomnieć ze względu na wynik. To już tradycja, że zdecydowanie najgorsze wyniki osiągam we wrześniu. Ze względu na atmosferę do Istebnej będę jednak jeździł zawsze. Kolejny raz świetna trasa, niestety komercja i znowu tylko przejechane 60 kilometrów. Kiedy wreszcie nadejdą czasy gdy będzie można wjeżdżać spokojnie na drugą pętlę we wszystkich wyścigach.



61. Kłodzko mtbo – 23.09.2006

W porównaniu z ubiegłym rokiem z różnych wzgledów sezon okazał się gorszy. Na osłodę, na koniec zapewnił wspaniałą zabawę w mtbo. Niesamowicie wytyczona trasa, której zresztą nikt całej nie zaliczył, jaskinie, kopalnie, forty, wizyta u Czechów, wspaniałe widoki, świetne trasy i tak mało startujących – wstyd.

ddddddd





62. Odyseja Kłodzka – 30.09-01.10.2006

Pierwszy wspólny start z zerozeroseven. W tym roku prezentowaliśmy podobną formę także wyglądało na to, że będziemy stanowić zgrany zespół. Niestety wizyta w barze i wypite kufle złocistego płynu spowodowały „nieznaczny” spadek formy w drugim dniu ścigania. Do końca nie zapomnę też mapnika, który spadł z roweru. Potem za jazdę z ciężarną kobietą w zespole powinny nam się należeć jakieś dodatkowe punkty. Kompas tradycyjnie wszystko zorganizowane perfektno.



63. Harpagan Przodkowo – 21.10.2006

Tradycją też powoli staje się, że październik jest mój. Mógł być mój. Taki harpagan zdarza się niestety tylko raz na kilka lat. Wspaniała pogoda, wszystko jak po sznurku, a po sześciu godzinach zaliczone już 12 punktów. Później nie wiedzieć czemu rezygnacja z jednego z punktów i nastawienie się na 19. Tramwaj trójmiejski, z którym ciąłem się cały czas na trasie dołączył do grona Harpaganów a mnie pozostaje tylko żal za straconą szansą, która pewnie długo się już nie powtórzy. Zaliczone 19 punktów, w tym co się później jeszcze okazało jeden nie podbity – wstyd. Po tym wyścigu rysuje się już główny wiosenny cel sezonu. Na osłodę, nie wiedząc nawet, że coś takiego istnieje, trafiłem do pierwszej dziesiątki Pucharu Polski w Maratonach na orientację.
inżynBiKer



wjedź do strony głównej

ddddddd